Cześć. Spróbuję krótko opisać swój dylemat, a nóż widelec ktoś mas w tym jakieś doświadczenie.. Mam 7-miesięczną córeczkę. Od urodzenia była dość nerwowym dzieckiem, pisałam nawet o tym na forum. Po wizytach u lekarzy, neurologów, łącznie z pobytem w szpitalu na diagnostyce i EEG trochę się uspokoiłam, nic nie wykryto oprócz lekkiego opóźnienia ruchowego (w zeszłym miesiącu na badaniach obracała się na brzuch czasami i tyle z jej umiejętności). Dostaliśmy skierowanie na rehabilitację. Oczywiście podczas badań i wizyt dziecko było cudowne i żaden lekarz nie chciał uwierzyć w moje słowa. Wtedy nastąpił jakiś przełom, który trwał dwa tygodnie. Mała potrafiła się bawić SAMA 20 minut na macie albo siedziała spokojnie na bujaczku i obserwowała co robię. Płakałam ze szczęścia, że mam takie wspaniałe dziecko. Zdążyłam zjeść przy niej obiad, posprzątać coś szybko itp. Aż tu bum. Znowu gorsze dni trwają do teraz. Nie zajmie się niczym, siedzi i marudzi cały czas między drzemkami. Nie przesadzam. Wydaje się, jakby życie jej się znudziło.
Rehabilitantka kazała kłaść ją jak najczęściej na podłodze i dawać zabawki, żeby do nich dosięgała, zachęcać do pełzania, obrotów. Nic z tego. Płacze jak tylko ją odłożę. Odkłada głowę na ziemię i wyje. Mam wrażenie, że cofnęła się w rozwoju. Woli leżenie na pleckach zamiast na brzuchu (a tak lubiła..), zabawki wypadają jej z rąk i ryk,., nie sięga po nie, nie chce nawet próbować. Zachowuje się jakby miała 3-4 miesiące, a nie 7..jedyne chwile spokoju kiedy ją noszę albo sadzam na kolanach opartą o mnie i pokazuję zabawki. Wiem, że nie powinnam jej sadzać..ale w chwilach zwątpienia tylko to zostaje. Rymowanki, gilgotki czasami też działają. Przeraża mnie to, że nie mam jak z nią ćwiczyć, że jest taki regres..i to marudzenie..wykańcza na dłuższą metę. I teraz dwa pytania:
1. co może być przyczyną? Sprawdzone rzeczy:
-zęby (jedynki już są i nawet się nie zorientowaliśmy kiedy wyszły, a inne dziąsła nie są spuchnięte i ślinotok się skończył)
-CRP, morfologia, mocz
-stałe pokarmy (odstawiłam wszystko na tydzień, bez różnicy)
-pokój w którym przebywamy jest wietrzony, córka lekko ubrana
-nastrój w domu (kiedy jest w mężem jest tak samo a on jest typowym luzakiem)
-głód (przycięła ostatnio z jedzeniem, ale nie zmuszam, co jakiś czas tylko sprawdzam, czynie chce jeszcze mleka lub wody)
-nuda (proponuję nowe zabawy i zabawki, ale to wystarcza na pierwsze 3-4 minuty)
2. macie jakieś sposoby na wieczną marudę w tym wieku? Np jakieś zabawy?
Rehabilitantka kazała kłaść ją jak najczęściej na podłodze i dawać zabawki, żeby do nich dosięgała, zachęcać do pełzania, obrotów. Nic z tego. Płacze jak tylko ją odłożę. Odkłada głowę na ziemię i wyje. Mam wrażenie, że cofnęła się w rozwoju. Woli leżenie na pleckach zamiast na brzuchu (a tak lubiła..), zabawki wypadają jej z rąk i ryk,., nie sięga po nie, nie chce nawet próbować. Zachowuje się jakby miała 3-4 miesiące, a nie 7..jedyne chwile spokoju kiedy ją noszę albo sadzam na kolanach opartą o mnie i pokazuję zabawki. Wiem, że nie powinnam jej sadzać..ale w chwilach zwątpienia tylko to zostaje. Rymowanki, gilgotki czasami też działają. Przeraża mnie to, że nie mam jak z nią ćwiczyć, że jest taki regres..i to marudzenie..wykańcza na dłuższą metę. I teraz dwa pytania:
1. co może być przyczyną? Sprawdzone rzeczy:
-zęby (jedynki już są i nawet się nie zorientowaliśmy kiedy wyszły, a inne dziąsła nie są spuchnięte i ślinotok się skończył)
-CRP, morfologia, mocz
-stałe pokarmy (odstawiłam wszystko na tydzień, bez różnicy)
-pokój w którym przebywamy jest wietrzony, córka lekko ubrana
-nastrój w domu (kiedy jest w mężem jest tak samo a on jest typowym luzakiem)
-głód (przycięła ostatnio z jedzeniem, ale nie zmuszam, co jakiś czas tylko sprawdzam, czynie chce jeszcze mleka lub wody)
-nuda (proponuję nowe zabawy i zabawki, ale to wystarcza na pierwsze 3-4 minuty)
2. macie jakieś sposoby na wieczną marudę w tym wieku? Np jakieś zabawy?