Wyniki

Brak mi po prostu slow na to wszystko... wiec napisze tylko GRATULUJE! Najwazniejsze, ze wszystko jest ostatecznie w porzadku😘

Ja mialam taka sytuacje, ze mala na jednym badaniu odwalila takie tango, ze wyszla tachykardia. Okazalo sie, ze to jednorazowy wybryk, w szpitalu polezalam dosc dlugo pod ktg i puscili mnie do domu bo bylo ok. A nie zjadlas za duzo przed badaniem? Szczegolnie slodkiego? Wtedy maluch jest...

W sumie czuje sie calkiem dobrze, brzuch boli, ale daja kroplowki. Najgorzej jest sie podniesc z lozka, jak wstane to juz moge smigac rowno 🤣 lezalam plackiem od wczoraj od 21 do dzis do 5-6, polozna prosila zebym wstala i jesli mam ochote to weszla pod prysznic z czego skorzystalam. Najgorsze...

Trzecia proba oksy tak samo jak dwie poprzednie, rozwazali to przebicie pecherza ale za duze ryzyko bo nawet zadnego skurczu nie bylo. O 20 cesarka i 20.13 na swiecie pojawila sie uparta Maja 😀 3360, 56cm, 10 punktow. I cala skora zdjeta z tatusia 😁

Ja jestem po 2 probie indukcji oksytocyna. Skutek taki sam jak po pierwszej czyli zaden. Jedyne co sie zmienilo to moje samopoczucie, wrocilam i zaczelam plakac jak dziecko. Bo jestem wykonczona psychicznie. To kompletnie nic na mnie nie dziala a oni czaruja i czaruja. Zadne baloniki, masowanie...

Ja dopakowalam jeszcze troche mleka modyfikowanego, z polecenia przyjaciolki. Miala w planach karmic piersia, niestety zaplanowac sie nic nie da a jak prosila o mleko dla malej to sie nasluchala jak nie wiadomo co.

Sa jeszcze jakies tasiemki, zele... jakies takie cuda. Ja dzis mam 40+3 przy cukrzycy to na prawde juz czas zeby to wszystko zakonczyc. Jak zdecyduja o cc to pewnie odetchne z ulga bo tu juz mam gwarancje sukcesu 🤣

Wczoraj na prawde mialam bardzo dobre nastawienie, mimo tych wszystkich krzykow ktore slyszalam. Wciaz sobie powtarzalam, ze to jest chwila i zaraz bedzie po wszystkim. Jak ta oksytocyna mnie nawet nie posmyrala i wracalam na sale to bylam mocno zawiedziona i roczarowana. A dzis jak zapytalam co...

Dzisiaj kolejne podejscie do oksy. W nocy odszedl mi czop, nic poza tym sie nie zadzialo...

Jak nie bedzie po korek zawalona porodowka to tak jutro znowu kolejna proba. Nie chce pytac nawet co bedzie jak znowu nie wyjdzie. Na pocieszenie teraz zazeram sie slodyczami🤣

Przeszla cala kroplowka, nic ani ciut nie drgnelo. Wracam zaraz znowu na patologie ciazy...

Nic kompletnie sie nie dzieje poki co :( ale jestem nastawiona pozytywnie i zrelaksowana, co sie moze zmienic im dluzej bede tu siedziec, bo obok rodza jeszcze trzy kobietki i jak sie zaraz naslucham tych krzykow i jekow to pewnie nie bedzie tak wesolo.

Mala aktualizacja. Od 7 leze na porodowce, od 3 godzin leci oxy. Niedawno obudzilam sie z godzinnej drzemki 🤣

Balonik na razie ze mna zostanie do wieczora, po wieczornym obchodzie sie wyjasni 😀

Czekam caly czas 😀

Noc minela tak jakos calkiem spoko jesli chodzi o bol, bardziej sie krecilam bo jakos mi ciagle bylo niewygodnie. Czekam teraz na badanie i na obchod, zobaczymy czy balonik cos pomogl, jesli tak to smigam na oksytocyne.

Samo zalozenie luzik, napelnianie mozna porownac do bolu przy okresie. Jako, ze majstrowali przy szyjce to zrobilo mi sie slabo i niedobrze. Dwie godzinki juz zlecialy, bol kregoslupa do zniesienia i boli podbrzusze.

Pojechalam w ogole do innego szpitala, tam z marszu zostalam przyjeta, jedno badanie na fotelu, ktg, zaraz obchod i od razu zalozony balonik. Wiec ekspresowo poszlo.

Idealny moment na taka opowiesc 🤣 wlasnie mnie na oddzial przyjmuja 🤣

Ale to nie sa oddzialy poloznicze dla pacjentek z covidem. Tylko zwykle covidowki.

Rozmawialam z poloznymi, podzwonilam po szpitalach, nikt mi nie daje zadnej gwarancji przyjecia na oddzial. A jestem dzis w takim stanie psychicznym, ze nie jestem w stanie siedziec na wszystkich okolicznych izbach przyjec i czekac na litosc.

Problem jest tylko taki, ze jutro mam termin porodu z OM. A jak doskonale wiemy ciaza cukrzycowa nie powinna byc przenoszona. Wywolanie to nie godzina czy dwie, to czasem kilka dni.

Sama ciaza to stres, porod jeszcze wiekszy. To sie okazuje, ze ten caly koszmar wcale sie nie skonczy tak szybko.

A mnie dzisiaj znowu nie przyjma na oddzial, mimo, ze termin mialam na 9.12. Jutro mam czekac na telefon do 16 jak nie zadzwonia to samej sie upomniec albo jechac do innego szpitala. Patologia peka w szwach. Dwie porodowki w okolicy zamkniete, przerobione na covidowki. Duzy szpital tymczasowy...

Moj rekord to 2,5h na ktg w szpitalu, bez zmiany pozycji. Prawie jajo znioslam 🤣

Generalnie to przy cukrzycy ciazowej nawet od 36 tyg kieruja juz na ktg, wiec duzo wczesniej niz normalnie. Moje dziecię niesamowicie ruchliwe i kontaktowe na ktg spalo w najlepsze i nie bylo opcji zeby ja dobudzic. Zapisy byly zawezone, bylo malo akceleracji. Po tych wszystkich przespanych ktg...

Byl moment, ze jezdzilam codziennie. Malo tego czesto po ktg mnie "wyganiali" na spacer i po jakas przekaske i musialam wracac po godzinie na nastepny zapis. Za kazdym razem szlam z dusza na ramieniu.

Jak sie nagle patologia zapelni pacjentkami nieplanowymi to musza mnie przeniesc na nastepny dzien. Termin mialam wyznaczony na dzis, ale z zastrzezeniem, ze moze ulec zmianie. I tak chyba bedzie :/

Ja tak samo, rzeczy dla malej na tip top i tyle. Nie wylizalam calego domu z kazdego paproszka kurzu. Nie czulam takiej potrzeby i nie czuje sie rowniez gorzej z tego powodu 🤣 noc ciezka, odsypialam w dzien. Ze szpitala poki co nikt nie dzwonil, wiec czekam...

Ja czekalam, czekalam, czekalam. Termin porodu mi za dwa dni wypada ja dalej czekam 🤣 i chyba sie nie doczekam