reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Poród Na Wesoło

Ja jak poszłam pierwszy raz do gina jak zaszłam w drugą ciążę, a było
to po dość długiej przerwie to byłam trochę zestresowana, a on taki
przystojny, podobny do Van Damma, no więc siadłam na fotel i czekam, a
on ubrał rękawiczki, patrzy na moją pipkę i mówi - "ale księżniczko
rozbierz się, bo przez majtki nie umiem badać". Normalnie zapomniałam
majtek zdjąć z wrażenia!

Jak rodziłam pierwsze dziecko, to od początku miałam bóle parte, ale
rozwarcie było za małe i mi nie pozwolili przeć. Ale tak mnie cisnęło,
że aż pupę musiałam do góry podnosić. W końcu nie mogłam już wytrzymać
a położna kręciła się w pobliżu i mówię do niej : niech pani robi co
chce, ale ja rodzę bo już nie wytrzymam. A ona ze stoickim spokojem :
jeszcze nie, rozwarcie za małe. Ja do niej : w dupie mam rozwarcie,
rodze i już - to ona ; nooo tooo spraaawdzę (tak flegmatycznie) No jak
sprawdziła to jak nie wrzaśnie: pani poczeka! Ja się muszę przebrać do
porodu! Wołać lekarzy! - No to poczeeekaaałam. Dobrze, że ta flegma
jej potem przeszła, fajna babka się okazała.


A zanim pojechałam do szpitala to moja matka mówi do mnie: dziecko ty
się dobrze najedz i napij, bo tam ci już nic nie dadzą.
Matka parę lat wcześniej rodziła mojego brata, no i rodziła go chyba
ze 40 godzin bo miał prawie 4,5 kg a ona 40 lat i panikara dodatkowo
po pęknięciu macicy i takich tam przebojach. I mówiła, że potem to już
nie miała siły rodzić, taka głodna była. A kiedyś to nawet wody nie
dali, nie to co teraz.
No to ja obiad, górę kanapek, dwa litry pepsi i mówię, że teraz mogę
jechać. Jak mi zrobili lewatywę, to się ku.. chyba z 8 razy musiałam
wracać do kibla, tak mnie goniło. Aż położna (ta z flegmą) wlazła i
mówi : to tuuuutaaaaj chce paaaani roooodzić?
Ale sobie narobiłam


ja znam historie nie zwiazana z porodem ale z ginem
panna pomyliła sobie dezodorant do higieny intymnej!!z brokatem!!!
gin do niej-ale ładnie sie pani przygotowała!!!!
****************************************************************************************************************

Kiedy rodziłam syna sporo lat temu na Szaserów w Wa-wie leżałam na
sali wieloosobowej.Ciągle odbywały sie tam jakies wizyty.A to wizyta
lekarska przed wizyta z ordynatorem, potem wizyta z ordynatorem,potem
wizyta ze studentami i tak przed południem kilka razy.Oczywiście
trzeba było pokazywać brzuchy i wkładki.Tak sie przyzwyczaiłysmy na
sali do tych wizyt ,ze juz bez proszenia koszule szły w górę,brzuchy
odsłoniete,doły bez majtek.No i razu jednego wchodzi dwóch panów w
białych kitlach.No to my fruu koszule w górę.Panowie oczy jak spodki z
wrażenia zrobili,zdjęli drzwi i wyszli..Bo tym razem był to pan
konserwator z kolegą...


Proszę mnie nie przerażac Bo i ja odwaliłam głupotę, ale nie przy
porodzie, bo ten jeszcze przede mną . Natomiast w gabinecie u gina
byłam tak przejęta, że zdjełam bluzkę(spodnie nie) i weszłam na
samolot, i tak siedzę z cycami na wierzchu, a on do mnie 'pani
pierwszy raz na wizycie?'.
***********************************************************************************************

Miałam poród rodzinny,mąż trzymał mnie za ręke ja dostałam środki
przeciw bólowe i przysypiałam między skurczami,co zamknełam oczy mąż
mnie klapał po policzku mówiąc nie umieraj,wkońcu się wydarłam na
niego że jak on spać nie może to niech mi daje podrzemać.
Potem położna nie chciała mi uwierzyć że to już,mówię do niej że już a
ona że napewno jeszcze nie więc ja jej mówię że naprawdę to już a one
że napewno nie więc ja jej na to a co pani myśli że siusi zrobiłam bo
właśnie odpłyneły mi wody.
Po wszystkim lekarz który mnie szył robił to jak dla mnie strasznie
ślimaczo a ja chciałam już synusia zpowrotem na ręce wziąść,więc mu
mówie co pan doktor tam haftuje czy jak a on mi na to tak pani
inicjały wyszywam,po czym uśmialiśmy się więc lekarz mówi zebym już
się nie śmiała bo będzie krzywo.

Byli u mnie goscie a ja mialam umowiona wizyte u gina .Myslalam ze
wczesniej wyjda ,ale sie zasiedzieli.Wiec ja zeby zdazyc szybko ,nogi
golic i pazury u nog pomalowac Debilka bylam.Bo baba w belkiem jak
wieloryb a sie aligancyji zachcialo. No przygotowalam sie raz dwa i do
gina. Ostatnie badanie na fotelu mialo byc.Mialam sie rozebrac . Wiec
kiecka do gory ,a tam cale nogi czerwone ,tak sie pozacinalam.
Rajstopy chce zdjac a one przyschniete do tego lakieru na paluchach.
Doktor sie patrzy i malo nie parsknie smiechem ,a ja czerwona jak
burak walcze z rajstopami.
lo matko do dzis mam polewe jak se przypomne.


Miałam cc ,wyznaczony konkretny dzień a że u nas wychodzi się na 5
dobe jak wszytsko jest wporządku pomyślałam sobie że ogole sobie
krocze ze względów higienicznych kiedy będize już krwawienie.A że
brzuch mialam ogromny i golenie sprawiało mi trudności nawet z
lusterkiem to zawołałam męża i mówie-GOL no i golił.Kiedy miałam iśc
juz pod noże to położna(co za jędza) mówi że musi mi zrobić jeszcze
lewatywke i ogolić a ja na to że nie trzeba bo się ogoliłam w domu.Ale
ona sie uparła że chce zobaczyć jak to wygląda wiec ja koszule do
góry a ona - a pani to u jakiego wizazysty była??? bo sa górki i
pagórki

Synka rodzilam b.szybko. Polozne twierdzily, ze skoro pierworodka, to
jeszcze potrwa pare dlugich godzin. zaprowadzily mnie na sale i
zostawily z mezem...a tu skorcze co 2 mni!!!polozne dalej kaza czekac
(ciekawe na co! . w koncu moj maz nie wytrzymal i leci do jednej
polznej i mowi- koja zona juz rodzi, skurcze co mninute!!!A ona mu na
to "a jakie rozwarcie ma zona?". czujecie, mojego meza o to pytali
nigdy pozniej nie mial tak zbaranialej miny...dzis mamy ubaw


DAWNO SIE TAK ZE ŚMIECHU NIE SPŁAKAŁAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
 
reklama
U mnie przy parciu,w jego końcowej fazie polożna krzyknęła,że widzi już łepeczek i że jest czarniutki,na co ja odpaliłam: niemożliwe,to nie moje dziecko,przecież ja jestem blondynką!:-D bez kitu tekst na miarę blondynki!
A jak już urodziłam,to pamiętam,że wszystkim dziękowałam,nawet pani,która przyszła salę po porodzie sprzątać;-) Takie miałam w sobie endorfiny!:-) Gdyby nie one,to chyba bym ugryzła wredną panią doktor która mnie zszywała i podobno sama była w ciąży,a tak sie wymądrzała,że szok,jak zapytała jakie imię daję dziecku,to potem stwierdziła,że tego nie da się zdrobnić i żebym dała sobie spokój i wybrała coś normalniejszego:wściekła/y: g...wno jej do tego jakie imię wybrałam,najważniejsze,że mi się podoba!
 
super! usmiałam się :-D

Mnie tak bolało, że nawet teraz z perspektywy czasu nic śmiesznego w swoim porodzie dostrzec nie umiem ;-)
Jest tylko taka jedna rzecz, która świadczy o mojej próżności... W trakcie ostatniej fazy porodu, gdy już wymęczona i obolała leżałam na łóżku i parłam, zauważyłam SUPER PRZYSTOJNEGO lekarza neonatologa, który właśnie wszedł do sali i pomyślałam: "cholera, a ja bez makijażu". Co za idiotyzm, że ja w takiej sytuacji jeszcze o tym myslałam, a poza tym na pierwszym planie to akurat nie twarz była... ;-)
 
Agusia to zazdroszcze ak wesołego porodu ,uśmiałam się bardzo :laugh2: :laugh2: :laugh2:

polecam dla przyszłych mam żeby sobie tu poczytały ,to może będą się mniej bały :tak:
 
to i Ja sie dołącze :)

PAmietam że jak rodziłam to oprucz męza i połoznej były jeszcze dwie młode dziewczyny studentki< połoznictwa> i super stara połozna .No i ta połozna z początku opisu siedziała na fotelu i sobie wysyłała esemesy a zajmowały sie mną te dwie młode i ta stara superasna położna ....a wracając do sedna sprawy to ja leże na tym łózku ..mąz mnie trzyma za reke ./...stara połozna opowiada zebym sobie wyobraziła łąke pełna kwiatów a tamta położna wysyła esemesa ....to sie tak wkuzyłam i mowie do niej < w trakcie skurczy > że moze skończy do cholery jasnej esemesować bo to jest najważniejszy moment mojego zycia a ona sie bawi w czaty i mnie rozprasza :)


ahahah
 
JESZCZE JEDEN:

Moje dziwaczne historie zaczęły się właściwie już po..., do szycia zapodali mi jakiegoś "głupiego jasia". Zaczęła mi wracać świadomość, a lekarka mnie jeszcze szyła. Coś mi mówiło, że o tym że to czuję i mnie boli muszę jej zaśpiewać, więc zaczęłam;" aaałłłaaaa, tooo mnie boliii". Mój mąż nie mógł się nadziwić, że ja taka padnięta, po całonocnym rodzeniu teraz sobie podśpiewuję, a głosu to ja nie mam za grosz.
Potem podeszła do mnie położna z jakąś strzykawą, a ja do niej:"Co, umarłam?", ona pokładając się ze śmiechu:"NIe, spokojnie, żyjesz". Ja wiedziałam lepiej, poza tym byłam już pogodzona z losem i mówię do niej;" umarłam, umarłam, ale takie rzeczy zdarzają się przy porodzie". Cała ekipa na porodówce ryczała ze śmiechu, a mnie się wydawało, że to nade mną, trupem, tak płaczą. Teraz po latach, czasami jak to wspominam, to myślę, że miło by było z takim spokojem schodzić z tego świata jak to miało miejsce wtedy, ale to była tylko próba:-) :-) :-)
 
i jeszcze:

mial byc porod rodzinny, wiec jak ją chwycilo to mąż bardzo przejety zawiozl ja do szpitala. tam wiadomo formalnosci i te bzdety no i w koncu wyladowala na sali, no ale mial byc porod rodzinny a meza nie widac. to sie dziewczyna pyta gdzie on sie podziewa a polozna mowi ze sie ubiera tzn wiecie te plaszcze kapcie workowate. no ale na nieszczescie chlopak sie chyba za duzo na dobre i na zle naogladal bo wlazl na sale w tym plaszczyku, w jednej rece trzymal workowy kapeć a drugi miał założony na głowe. i Marta jak go zobaczyla to mowi ze malo ze smiechu nie urodzila, a on zdziwiony bo nie wie o co chodzi...
 
agusia0611 brawo historia 1 klasa. Moze zrobimy maly ranking :-) . Twoj maz na dzis dla mnie nr 1. Serdecznie go pozdrow :-) . Widzisz poczul sie jak prawdziwy ojciec. Zaoszczedzil na pieluchy 350 :-) , a ty napewno wygladalas uroczo podczas wicia sie :-D wiec ocenil spokojnie sytuacje wolal zaczekac bo tak by go porod ominol. A pod bankomatem zawsze kolejki ;-)
 
Agusia0611 :-D doczytalam do konca i poplakalm sie ze siemchu.:-D Ta pani co sie przyszykowala brokatem i panie co sie rozebraly przed konserwatorem i jego kolega :-D wskoczyly na 1 miejsce egzekwo z Twoim mezem. Pozdrawiam i prosze o wiecej ;-)
 
reklama
dobra u mnie też było śmiesznie. Jako ze byłam po terminie 7 dni położono mnie na patologii. Dwa dni później odbyla sie nie udana prowokacja. Ale zaczeły sie samoiste skurcze i zaczał mi w ten dizń czop odchodzić. ALe odchodzil mi caly następny dzień i dopiero na następny mnie wzięli na kolejną prowokacje. Mówie do położnej że mi juz dwa dni ten czop śluzowy odchodzi a ona na to ze czasami tak sie zdaża na to ja jej (CAŁKIEM POWAZNIE) - siostro ja to myślę ze ja chyba na bieżąco produkuje te czopy !!!! Normalnie tekst na miarę pani magister.
PO czym jak juz sie akcja rozkręciła i zaczełam jęczec o znieczulenie to zaczęto mnie do niego przygotowywać ale okazłao się że przywieźli jakiego chłopczyka z wypadku na operacje i anastezjolog (jeden na dyżurze) musiał iść go znieczulać. Słuchajcie ja sie darłam "Qurwa dajcie mi to znieczulenie" na to połozna "Ale Pani Kasiu chłopczyk.... operacja..." a ja " W dupie mam chłopczyka, w dupie mam operacje, dajcie mi to chlerne znieczulenie". ALE PORAZKA NORMALNIE.
 
Do góry